Optimus przypomniał (i za to mu chwała, bo kiepski to naród co nie zna swej historii) o jednym z najokrutniejszych (względem naszych obywateli) momentów z naszej historii. I jednym z najmniej poruszanych - choćby ze względu na wagę dobrych relacji z Ukrainą ze względu na jej rolę strategiczną dla Polski...
(tu do bólu warto przypominać słowa Giedroycia, że nie będzie niepodległej Polski bez niezależnej Ukrainy...jako bufora od strony Rosji), a z drugiej strony takie postacie jak Symon Petlura (którego sam Piłsudski przepraszał za to, że nie był w stanie wspólnie z nim wywalczyć niepodległości Ukrainy) czy wiersze ukraińskiego wieszcza, Tarasa Szewczenki do Polaków)
*
Temat ten jest mi szczególnie blisko ze względu na wschodnio-słowiańskie korzenie rodziny ze strony mamy (równoważone jednak pierwiastkiem krwi niemieckiej ze strony taty
Kiedy to się zaczęło? Ta nienawiść, która wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą?
Początków trzeba chyba dopatrywać się w czasach początków unii polski-litewskiej, gdy Korona z kraju w miarę homogenicznego narodowościowo i religijnie, stała się krajem multi-kulti (że użyję tego określenia)
Początki kohabitacji z ludnością zamieszkującą ówczesną Ukrainę nie były najgorsze (zwłaszcza, że elity - szlachta, dość szybko się polonizowały, a masy - sorry że to napiszę, były nieuświadomione zbytnio narodowościowo, a głównym wyróżnikiem "narodowościowym" była religia) Przypomnijmy ile zwycięstw, zwłaszcza w walkach z Turkami było możliwe dzięki znakomitej ukraińskiej piechocie (choćby Chocim 1621)
Z czasem jednak konflikty zaczęły narastać. I dużą, negatywną rolę odegrała tu właśnie strona polska - z ekspansywną magnaterią i coraz bardziej radykalizującym się katolicyzmem
(im później tym bardziej zapominano o tym co tworzyło z Polski taki raj dla innowierców czy Żydów - gdy przez zachód Europy przetaczały się wojny religijne i pogromy mniejszości, królestwo nasze było przez wieki, poza lokalnymi wystąpieniami, bardzo tolerancyjne religijnie - na co spory wpływ miało, tak potem zepsuta, demokracja szlachecka i zachowana dzięki temu równowaga między stanami)
Jak pisałem, z jednej strony osłabienie władzy centralnej i wzrost znaczenie magnackich królewiątek i ich fortun, z drugiej postępująca walka z prawosławiem
*
Tu warto przypomnieć mało znany fakt, że do czasu unii polsko-litewskiej Uniwersytet Jagielloński miał znacznie bardziej rozwinięte działy "cywilne", a dopiero wraz z przyrostem ogromnych obszarów niekatolickich i potrzeby ich nawrócenia, bardzo wyraźnie zaczęła wzrastać rola (i liczba kształconych duchownych katolickich) wydziałów "religijnych), bo...kraj potrzebował misjonarzy...
Ciekawe jest też to, że bardzo silny wpływ na powstanie świadomej narodowościowo elity ukraińskiej z tego okresu miała...polska szlachta (ta część tzw. gołoty, która w poszukiwaniu lepszego życia przenosiła się na Ukrainę)
*
Warto przejrzeć choćby listę dowódców postań z czasów Chmielnickiego (i wcześniejszych)
Więc - na poważnie zaczęliśmy się nienawidzić w czasach zbliżonych do "Ogniem i mieczem", co było na rękę ówczesnej Rosji (Moskwie) i tak zostało w sumie do dziś (divide et impera)
Wspomnijmy okres walk o naszą niezależność po I wojnie światowej (vide "Orlęta Lwowskie"

czy właśnie opisane drugo-wojenne rzezie na Wołyniu.
Jasta, i słusznie, zwrócił uwagę, że Polska nie była, a macochą dla wielu swoich mniejszości w okresie II RP (zwłaszcza do mniejszości "wschodnich"

Ok, Polska z tego okresu nie była rajem. Ale nie tylko dla Ukraińców, ale i dla wielu rdzennych Polaków również. (przypomnijmy bunty chłopskie z tego okresu chociażby powstanie leskie czy ropczyckie)
I - pisząc o "okrucieństwie" Polaków względem Ukraińców przypomnijmy o tym jak traktowano w tym czasie ten naród wówczas choćby w ZSRR (o "Wielkim Głodzie" chyba słyszał każdy)
I, oczywiście, bijąc się w pierś za to co robiliśmy naszym braciom, nie zapominajmy o z jednej strony o skali, z drugiej o tym, że część tych działań była spowodowana choćby zabójstwami jakich dopuszczały się ukraińskie organizacje niepodległościowe względem Polaków (ot, choćby zabójstwo ministra spraw wewnętrznych Pierackiego przez Hryhorija Maciejkę)
*
Nomen-omen to był bezpośredni powód utworzenie obozu z Berezie Kartuskiej
***
Ale...to już historia. To było. I teraz...warto o tym mówić (przykład relacji polsko-niemieckich, gdzie jednak Niemcy traktowali nas znacznie, znacznie gorzej w historii pokazuje, że jednak kiedy władze i naukowcy zaczynają prowadzić politykę pełnego zaakceptowania win i przeproszą szczerze za nie: słynny gest kanclerza Brandta w Warszawie czy "Przebaczamy i prosimy o wybaczenie" polskich biskupów), ale też z jednej strony znając przyczyny i proporcje, z drugiej pamiętając że dzieci naprawdę nie ma co winić za winy ojców...